Ale jak wszystko wokół nas, transport morski też ma pewne wady. I najistotniejszą z nich jest czas przewozu towaru.

Wiosną i latem 2021, kiedy gospodarki zaczęły ożywać, importerzy w obawie przed kolejnymi przestojami produkcyjnymi zaczęli składać zamówienia na kilka miesięcy do przodu.

Oliwy do ognia dolała blokada Kanału Sueskiego przez kontenerowiec Ever Given, który na ponad tydzień uniemożliwił ruch między Europą i Azją. W szczytowym momencie na przepłynięcie przez kanał po obu stronach oczekiwało ok. 400 statków. A na nich kolejne tysiące kontenerów, które na czas nie dotarły tam gdzie były potrzebne.

Sytuacja na rynku transportowym zmusiła importerów i eksporterów do bycia kreatywnym i poszukiwania alternatyw przewozu towarów. Jedną z nich jest wybór innego portu wyładunku/załadunku niż poprzednio wykorzystywany i odwóz/dowóz towaru ciężarówką nawet na dalsze odległości. W naszym przypadku takie rozwiązanie też się sprawdziło; zdecydowaliśmy się na dostawy do mniej zakorkowanych portów, zrezygnowaliśmy z transportu kolejowego i skupiliśmy się na przeładunkach towarów na ciężarówki w portach wyładunku, żeby szybciej dostarczyć je do klienta. Oczywiście, nie byłoby to wykonalne bez naszych specjalistów, którzy opracowywali alternatywne drogi transportu intermodalnego. W porównaniu do okresu przedpandemicznego czas dostawy towaru do drzwi klienta wydłużył się średnio dwukrotnie. Dlatego też kilka dni, które „zaoszczędzimy” na pominięciu kolei są na wagę złota dla naszych klientów.
Porównując ostatnie miesiące 2021 i początek 2022 roku da się zauważyć niewielkie wahania w dół stawek transportowych. Nie są to jednak znaczące obniżki gdyż spadek o niecałe 2% nijak ma się do poprzedniego wzrostu o 140%.
Dostępność miejsca na statkach na razie się nie zmieniła ale zobaczymy co przyniosą nam przyszłe miesiące. Możemy być pewni tego, że stawki transportowe nie wrócą już do poziomów sprzed pandemii. Zdecydowanie nie służą temu ciągłe wzrosty cen ropy na światowych rynkach, która jest źródłem zasilania dla kontenerowców pływających po morzach i oceanach, jak i dla ciężarówek dostarczających towary do magazynów. Mogą ulec tylko niewielkim spadkom ale utrzymają się na historycznie wysokim poziomie.
W nadchodzących miesiącach międzynarodowy handel będzie wciąż borykał się z negatywnymi skutkami wywołanymi przez globalny kryzys logistyczny. Prognozy przewidują, że w konsekwencji zakłóceń w łańcuchach dostaw, zatłoczonych portów morskich jak i niewydolności terminali przeładunkowych, w 2022 roku wzrosną ceny produktów konsumenckich w skali globalnej.
Wytchnieniem dla nadwyrężonych łańcuchów dostaw i przeładowanych portów mogą być właśnie wzrosty cen, które wyhamują popyt na dobra konsumpcyjne. Z drugiej zaś strony, zapasy surowców i półproduktów zgromadzone przez producentów i hurtowników, mogą sprawić że spadnie na nie popyt i pojawi się potrzeba ich szybkiej sprzedaży nawet po niższych cenach żeby zrobić miejsce dla nowych dostaw. Przyszłość jest więc niepewna i nawet wróżenie z kuli nie pomoże nam odkryć jak będzie wyglądać w najbliższych kilku miesiącach.